Webdeveloper vs VW Polo 3 – felieton
Jesteś webdeveloperem któremu się strasznie nudzi i masz masę pojebanych pomysłów? Cóż może być lepszego niż majówka wypchana po brzegi planami odwiedzin połowy użytkowników ze Starych Programów, plus wyjazd za granicę by kupić kraftowe piwko? 😀 Przecież przejechanie w sumie ponad 2000 km swoim VW Polo 3 z 1997 roku brzmi świetnie! Co się może nie udać?
Głównym bohaterem dzisiejszego wpisu jest pfcode! Jako że sam byłem sporym „udziałowcem” w planach tejże majówkowej komedii nie mogłem się powstrzymać by opisać tego co się wydarzyło przez te trzy dni.
Plany były bowiem całkiem bogate – wyjazd z Gdańska do Częstochowy, następnie do Rudy Śląskiej, potem Katowice. Następnego dnia Ruda Śląska a stąd do Ostravy w Czechach. Po wszystkim powrót do Rudy i następnie Katowic. Kolejnego dnia Ruda Śląska, potem podróż do Rzeszowa przez Tarnów. Ostatniego dnia powrót do Gdańska przez Częstochowę, Łowicz i Brześć Kujawski. Wszystko to VW Polo 3… CÓŻ SIĘ MOŻE NIE UDAĆ PRZECIEŻ?!
Misery begins
Dojazd do Częstochowy z Gdańska się powiódł. Spotkanie w Częstochowie również poszło całkiem ładnie. Zostaje tylko odwieźć znajomych do domów i powrót do hotelu. Zero problemu. Jedziem więc do Poraju pod Częstochową! Odstawiasz kumpla pod domem i nagle okazuje się że ten dziwny dźwięk nie dochodzi z tyłu samochodu a spod maski… HMMMM… SUSPICIOUS? Może trochę. Ale co tam. Przecież to pierwszy dzień hehe nie może się już coś zjebać xD Jedziemy więc do Rudy.
~350 przejechanych metrów dalej…
Dziwny dźwięk nasila się. Czas się zatrzymać batmobil VW Polo 3 przy rondzie Jana Pawła II w Poraju pod Częstochową na parkingu przy markecie. kurwa, Wafelek. Kilka minut badania źródła dźwięku, 30 minut rozmowy z tatą i 15 minut dumania co zrobić z sytuacją, później – diagnoza – dziurawy łącznik elastyczny kolektora z wydechem. Samochód wyje jak dobrej klasy Harley bez tłumika a do przejechania 70 kilometrów do hotelu i kilka dni jazdy przed nami. No kto by się spodziewał takiego obrotu wydarzeń? Godzina 19:50, 30 kwiecień, trzeba kupić taśmę do kolektora. Castorama – za daleko i otwarta do 20:00; Obi – jak wyżej; Zielony Obi aka Lerła Merlę – też; Tesco – do 23:00 – w Sosnowcu… Wiz ani paszportów nie mamy. Ale trzeba próbować…
Kilkadziesiąt kilometrów później
Pierwsza lepsza stacja paliw. Nie mieli tego co potrzebne. Za to pan za ladą bardzo obeznany w temacie – stary ale jary duckt tape przecież też wygląda jak materiał żaroodporny do kolektorów wydechowych! Dojechaliśmy do Rudy.
Misterny plan z Tesco w Sosnowcu został porzucony. Plany wyjazdów do Czech i Rzeszowa porzucone. Majówka się sypie bardziej niż VW Polo 3…
Dzień drugi
Pierwszy maj – wszystko pozamykane bardziej niż w niedzielę. I weź tu znajdź (nawet w centrum Katowic) czynny sklep z dostępną taśmą do kolektorów. Jednakże pfcode nie da rady?! Potrzymaj mu kraftowe piwo! Trochę łażenia później cały łącznik był oklejony aluminiową taśmą żaroodporną. Musi wytrzymać! Całe 2 minuty wytrzymało. Taśmę rozsadziło w drobne strzępy z powodu ciśnienia.
Chyba tyle było z jazdy po Katowicach i okolicach. Ale chociaż się spotkania udały!
Dzień trzeci
Dzień roboczy. W końcu! Trzeba zapolować na jakieś dzikie szpule taśmy termicznej do kolektorów! Niestety pół przejechanych Katowic później – nigdzie tego szajsu nie ma. A czas leci i plany się zbliżają. Zrodził się więc pomysł aby zakleić cały łącznik klejem termicznym. Który schnie 4 godziny… Ale kto pomoże jak nie Aveo ze swoim hot airem? Mały problem – brak miejsca gdzie by to podłączyć. Moja szybka konsultacja z moim tatą zrodziła nowe światełko tunelu gdyż dołączył on do questa pt. „Naprawa batmobilu”. Plan był taki aby pojechać do sklepów po potencjalny klej/taśmę/części zamienne. Plan się nie udał. Nigdzie nie było cholernego kleju czy taśmy a wymiana części okazała się niemożliwa do wykonania w naszych warunkach – konieczna wymiana całego wydechu lub spawanie nowej części.
Janusz Mechanik mode ON
Trzeba więc improwizować. Aveo inżynier mechaniki pojazdowej (xD) wymyślił aby okleić łącznik taśmą aluminiową do kominów i piecy, owinąć to watą żaroodporną, założyć na to aluminiową puszkę dla wzmocnienia i całość mocno ścisnąć obejmami metalowymi. Pomysł się w teamie przyjął. Zakupiliśmy więc z pfkodem kilka obejm a tata zdobył watę. Puszki znaleźliśmy przy rampie jako pozostałe artefakty po menelach. Po ponad 2 godzinach walki mojego taty z VW Polo 3, pięcioma wypadami do sklepu po coraz to nowe obejmy misja ukończona! Druga naprawa batmobilu zakończona. Niestety bez puszki gdyż wyszło że jest za mała na taką ilość warstw waty. Testowy zapłon – trzyma się! Jest cicho! Glorious. Trzeba więc się spieszyć do Katowic po znajomego i wracamy do bazy Aveo.
Całe ~500 metrów przejechanej trasy wzbudza pierwsze podejrzenia co do dalszej spójności prowizorycznej naprawy. Po dojechaniu pod hotel w Katowicach i zajrzeniu pod maskę ujawnia się tragiczny widok w postaci spalonej i rozsadzonej struktury waty i folii. No cóż, jebać. Trzeba przecież jeszcze dojechać z grupką z powrotem do Rudy.
Nowy plan
Po skończonym spotkaniu należało coś zrobić z awarią. W końcu jakoś trzeba wytrzymać w tym samochodzie aż do Gdańska…
Pfkod stwierdził że mój pomysł z puszkami nie jest głupi i trzeba je wykorzystać. Problem – brak większej ilości puszek. Więc podczas powrotu z Katowic do Rudy zakupił dwie puszki pepsi i 8 obejm metalowych. Po wychlaniu pepsy pojechaliśmy we dwóch z powrotem na rampę.
Godzina około 20:00. Ciemno zaczyna się robić coraz bardziej a samochód trzeba ozdobić w puszki po pepsi. Więc do roboty.
Docelowo mieliśmy owinąć łącznik folią, puszkami i zacisnąć to obejmami. Pfcode jednak podczas planowania naprawy wpadł na pomysł aby stworzyć łańcuch z obejm na rurze.
Ponad 3 godziny jebania się z obejmami, puszkami, taśmami aluminiowymi i obserwowaniem czy nie zaatakuje nas dziko-liso-wiewiórka która koniec końców okazała się jeżem (Oskar, naprawdę? Żeby tak swoje miniony na nas do Rudy nasyłać? Nie ładnie. #pdk). Wyobrażacie to sobie? Dwóch dorosłych facetów próbuje naprawiać samochód i co pięć minut staje na baczność z nożem do tapet w łapie bo boi się jakiś kroków w krzakach obok rampy… Wszystko to przeplatane jedną wielką kiszonką i rzucanymi kurwami dla rozluźnienia klimatu. Trzeba przyznać że jakbym był na miejscu pfkoda to bym już podpalił ten wóz… W każdym razie około godziny 23:30 zakończyliśmy walki z wydechem Polówki. Stworzyliśmy na rurze wydechowej kebsa z folii, obejm i puszek z nadrukiem emoji!
Testowy start ujawnił że nie jest to może najcichsza wersja naprawy, ale potencjalnie najwytrzymalsza. Więc spakowaliśmy złom i wróciliśmy do mnie aby się już ostatecznie pożegnać gdyż był to ostatni nasz wspólny dzień majówki.
Dzień czwarty
Ten dzień był dniem wielkiego powrotu pfcode do domu. I wiecie co? Nasza ostatnia naprawa wytrzymała jakimś cudem aż do Łowicza! Oględziny ukazały że z naszego aluminiowego kebsa nie zostało wiele poza parą zespołów obejm które miały na celu trzymać rury ze sobą by podczas jazdy wydech nie odpadł od silnika i nie spadł na jezdnię. Całość trzymała się już tylko na kilku włoskach siatki…
Trzeba przyznać że trochę sporo się zjebało ale zarazem majówkę mogę uznać za udaną. Czy pfkod też? No tak średnio bym powiedział pewnie xD
Dzięki za czytanie! Zachęcam do komentowania, udostępniania i lajkowania fanpage!